Czy na pewno Wolni od długów w Polsacie, czyli jak uniknąć upadłości

Ostatni czas jest dla na nas wszystkich trudny. Nie było pracy, w wielu branżach, firmy pozbywają się pracowników. Umowy o pracę są zamieniane na umowy zlecenia, albo w skrajnych przypadkach pracę bez umowy. Wynagrodzenia są zmniejszane. Ceny towarów w sklepach rosną, ceny usług również. Oficjalnie słyszymy o inflacji na poziomie 4%, ale wzrost cen, który widzimy na co dzień, często przekracza 20% rok do roku. Do tego często odzywa się do nas Urząd Skarbowy, ZUS czy komornicy. Codziennie dzwonią do nas firmy, które akurat chcą nam coś sprzedać, do czegoś namówić. To jest irytujące, ale i tak lepsze niż przykre telefony od firm windykacyjnych. Niestety tak jest, że nasze niespłacone długi zwykle ktoś kiedyś kupi. Często jest też tak, że firmy windykacyjne umawiają się z wierzycielem, czyli właścicielem naszego długu tylko na jego obsługę, czyli będą do nas dzwonić, wysyłać maile i listy polecone, a z każdej wyegzekwowanej złotówki otrzymają swój procent.

W ostatni czwartek wyemitowano w telewizji Polsat pierwszy odcinek programu Wolni od długów. Główny bohater tego odcinaka – 79-letni pan Tadeusz, któremu dług urósł z 40 do 111 tys zł. Ten dług został kilkukrotnie sprzedany, i obecnie – żeby na przykład negocjować z wierzycielami, Pan Tadeusz miał na liście już zupełnie inne firmy windykacyjne. Z tym programem to jest taka trochę dziwna sprawa. Po pierwsze Pan Tadeusz posiada całkiem spore 3 pokojowe mieszkanie w Warszawie na Bródnie, a mieszka w nim zupełnie sam. Jak zrozumiałem – mieszkanie nie jest objęte kredytem hipotecznym, w całości należy do Pana Tadeusza. Nie ma tu żadnych rat kredytowych. Moi rodzice też są w podeszłym wieku i np. zdecydowali się sprzedać duży dom i kupić mniejsze mieszkanie w bloku. Jest im w ten sposób po prostu wygodniej i mają pieniądze na życie. Różnica w wartości mieszkania 3 i 2 pokojowego pokryłaby w przypadku Pana Tadeusza jego zadłużenie. Jednak nie chciał rezygnować z dużego mieszkania, być może przeznaczył je dla swojego syna, o którym wspomniał.

W tym programie pojawiła się jeszcze inna dziwna sprawa- zbiórka ofiarodawców na kwotę 18 tys zł na zapłacenie wierzycielom kwoty, która przekona ich do umorzenia reszty długu. Dla zwykłego dłużnika taka akcja jest raczej niemożliwa. Jestem również bardzo ciekawy, jakie są prawdziwe relacje pana Tadeusza z synem i córką. Być może i córka i syn byliby w stanie istotnie pomóc ojcu. Może też syn na co dzień mieszka z ojcem i dlatego byłby zainteresowany utrzymaniem dużego mieszkania. Pytanie – co na to wierzyciele, którzy zgodzili się umorzyć dług. No i darczyńcy, którzy przekazali konkretne pieniądze w ramach zbiórki Polsatu? I może warto, żeby redakcja Polsatu przeprowadzając przygotowania do programu, zainteresowała się wszystkimi wątkami w tej sprawie.

Żyjemy w pewnym matriksie. Otaczają nas kredyty, leasingi, zobowiązania. Możemy żyć dalej na kredyt, dalej się zadłużać, czyli żyć w ułudzie tego matriksa. Ale możemy też wybrać bardziej racjonalne rozwiązania. Ostatnio modne stały się propozycje takie jak:

To, co Wam proponuję, to wykonanie samodzielnie na początek 3 kroków – całkowicie bezkosztowych. Zanim wydacie jakiekolwiek pieniądze na prawnika, postarajcie się:

  1. Podsumować wasze całkowite zobowiązania wobec wierzycieli (czasem te informacje przysyła już komornik) wraz z ostatecznym terminem spłaty tych kwot. Jest to tzw. Bilans otwarcia. Absolutnie niezbędny, żeby zacząć pracować nad wyjściem z zadłużenia.
  2. Określić, jakie są wasze źródła dochodów w perspektywie kolejnych miesięcy i lat. Czyli robicie zestawienie wpływów i niezbędnych wydatków związanych z kosztami życia. Ewentualna nadwyżka wpływów nad wydatkami pozwoli określić za jaki czas, za ile miesięcy czy lat będziemy w stanie spłacić zadłużenie.
  3. Zastanowić się, czy na dziś dysponujecie jakimkolwiek wolnym majątkiem, którym byście zabezpieczyli obecnych wierzycieli. To jest o tyle ważne, że być może skłoniłoby to ich do odroczenia Wam spłaty zadłużenia.

Mając pełny obraz sytuacji – naprawdę warto – zamiast pochopnego ogłoszenia upadłości – podjąć rozmowy z wierzycielami: komornikami, bankami, firmami pożyczkowymi, ubezpieczycielami, firmami od chwilówek, zakładem energetycznym, operatorem komórkowym. Pamiętajmy, że tam – po drugiej stronie – też są ludzie. Wierzyciel nie ma zwykle interesu w tym, żebyśmy ogłosili upadłość. Wtedy nie odzyska długu, lub odzyska go w części. W każdym razie, potrwa to długo, a wynik tego procesu będzie niepewny.

Pamiętajmy: NEGOCJACJE Z WIERZYCIELAMI MOGĄ OKAZAĆ SIĘ TAŃSZE NIŻ UPADŁOŚĆ.

Jeżeli masz problem z finansami i chcesz przezwyciężyć spiralę długów – skontaktuj się z nami!

Scroll to Top
Zadzwoń po bezpłatną poradę